Nasza historia zaczyna się, gdy po kilkuletnich staraniach, w końcu udało mi się zajść w ciążę. Radość z poczęcia szybko ustąpiła jednak miejsca licznym wątpliwościom. Miałam już 37 lat, a naczytałam się w Internecie, że wiek powyżej 35. roku życia wiąże się z większym ryzykiem urodzenia dziecka z różnymi chorobami genetycznymi. Bałam się, że nasze, tak bardzo wyczekiwane dziecko, będzie miało jakieś poważniejsze problemy zdrowotne. Z pomocą przyszła moja przyjaciółka, która, zachodząc w ciążę w wieku 34 lat, wykonała nieinwazyjne prenatalne badanie genetyczne. W jej przypadku nie było mowy o żadnych wątpliwościach, chciała razem z mężem wykonać badanie NIPT na wszelki wypadek. Poradziła mi, abyśmy również spróbowali, ponieważ to pomoże nam odzyskać spokój.
Gdy rozmawiałam z mężem na temat badania NIPT, ku mojemu zdziwieniu, był bardzo zainteresowany. Mój mąż zwykle traci entuzjazm, gdy dowiaduje się, że za coś trzeba płacić. Tym razem jednak, na wieść o tym, że badania NIPT są prywatne, powiedział, że zdrowie naszego dziecka jest bezcenne i zapłaciłby każdą sumę, aby się upewnić, że wszystko jest w porządku. Pełni nadziei skontaktowaliśmy się zatem z laboratorium, aby umówić się na pobranie próbki do badania. Ponieważ na świecie szalała wtedy pandemia COVID-19, wybraliśmy rozwiązanie w postaci wizyty domowej. Wkrótce, w umówionym terminie, w naszym domu zjawiła się pielęgniarka. Pobranie próbki krwi trwało dosłownie chwilę, atmosfera była bardzo miła i niestresująca. Najgorsze było oczekiwanie na wynik, na szczęście jednak rezultat badania był gotowy bardzo szybko, bo w ciągu 6 dni. Z ogromną ulgą odczytaliśmy, że u naszego dziecka nie wykryto żadnych nieprawidłowości, mimo mojego zaawansowanego wieku. To był najwspanialszy moment w naszym życiu, bardzo dziękujemy za profesjonalizm oraz możliwość sprawdzenia zdrowia naszego dzidziusia!
Kamila
Prześlij swoją historię